wtorek, 18 sierpnia 2015

Wyjaśnienia

Siema kociaki ;3 postanowiłam napisać tego posta z paroma wiadomościami/wyjaśnieniami...
Pierwsza sprawa:
Posty... nie wiem dokładnie kiedy pojawi się następny rozdział. ;( ostatnio mam niedobór weny i wg... teraz wymyślenie historii/fabuły zajmuje mi dużo czasu... do tego nie pisze z laptopa/komputera tylko z telefonu lub tableta :( mam nadzieje że wybaczcie :*

Droga sprawa:
Nowy blog... napisałam juz jeden rozdział i tu się zaczymałam. Mam jego dwie kopie. Jedna w narracji pierwszoosobowej a druga w trzecioosobowej. Obydwie mi się podobają i nie wiem która wybrać ;(

POMOCY :'( :'(

czwartek, 30 lipca 2015

:) pozdrowienia xD

No siema wszystkim *.* na razie nie dostaniecie nowego rozdziału :* a mianowicie, jestem nad morzem i przesyłam wam pozdrowienia od wujka Posejdona :) (Hades ma na mnie focha xD) jeśli chodzi o nowego blogła, to rozdziały się powoli tworzą :) jedyne co mogę zdradzić to to, że w moich nowościach nie będzie realnego świata ;3
PS: Pathis jaką szabloniarę?  :)
Kocham was wszystkich misiaczki <3 pozdrowienia dla wszystkich herosów i miłych wakacji wam życzę  :***

sobota, 25 lipca 2015

,, Tajemnica "

Hmm ^^ macie rozdzialik kochani *.* wiem ze długo czekaliście, ale nie miałam okazji dodać go wcześniej ;3 nie wiem kiedy dokładnie napisze kolejny :) to zależy od mojej weny :* miłego czytania
------------------------------------------------------------------

                                             *Mirco*
,, Zdrajca! Jesteś inny! Nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem! "
Te słowa krążyły mi po głowie. Powoli zaczynałem mieć dość mojego życia. A co jest w tym najgorsze? Że ten głos miał rację. Byłem zdrajcą, oszustem... mam nawet parę bardzo brzydkich określeń. Myślałem, że pan da sobie spokój. Ale nie!
Musisz przyprowadzić ją do mnie. Bla, bla, bla. Niestety, nie mogłam odmówić. A dlaczego? Bo starł by mnie z powierzchni ziemi. Podsumowując... moje życie to JEDNO, WIELKIE, CUCHNĄCE BAGNO!  Jedyne co jest w nim dobre, to Kate. Teraz oficjalnie jesteśmy parą i oczywiście cały obóz wie. Bo Kate powiedziała Alyssie, Alyssa powiedziała Marie, a Marie... sami rozumiecie. Dzisiaj Kate była trochę nachmurzona, bo pokłóciła się z Maxem. Nie powiedziała mi o co, ale chyba musiał ją naprawdę wkurzyć, bo gdy tylko gdzieś ruszyła, cała trawa i drzewa robiły się czarne. Pomyślałem, że dam jej spokój. Teraz pewnie rozmawia ze swoimi koleżankami. Poczułem się trochę zazdrosny. Tak, wiem... zazdrosny o co? Tak właściwie to sam nie wiem. Od momentu bitwy z Maxem, byłem jakiś taki dziwny. Co prawda dalej się śmiałem z wszystkiego, ale nic nie dawało mi już takiej satysfakcji. (Otrzywiscie, nikt nie wie, że to byłem ja i lepiej żeby tak pozostało).
Do śniadania miałem jeszcze więcej niż pół godziny, więc postanowiłem że się trochę prześpię. Ruszyłem do trzynastki (Krosnos nie miał własnego domku, więc mieszkałem u Hadesa). Otworzyłem drzwi i zamarłem. Po pierwsze nie byłem sam, a po drugie, był to ten chory chłopak, Nico di Angelo. Siedział na łóżku i uśmiechał się słabo. Założę się o trzy palce, że jeszcze wczoraj leżał chory gdzieś w Infirmerii.
- Cześć - powiedział.- Ty jesteś Mirco, tak?
- No cześć. Tak to ja - odpowiedziałem. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Chejron nie mówił że mieszkasz u mnie.
- Hmpf. - Niestety, nie było mnie stać na coś mądrzejszego. - Wybacz, ale jestem trochę zmęczony, więc pójdę spać. Dobranoc. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, ale ja już znikłem w swojej koi. Nie wiem czemu powiedziałem ,, Dobranoc ", może moje głupie poczucie humoru dalej tkwi we mnie?Mimowolnie spojrzałem na kalendarz. Był 25 Lipca więc do wykonania zadania zostało mi sześć dni, razem z tym. Starałem się o tym nie myśleć, ale im dłużej przebywałem w towarzystwie mojej dziewczyny, tym bardziej nie mogłem się zmusić aby ją skrzywdzić. Moje ślepia powoli opadły na dół. Kiedy zamknąłem je całkowicie, znalazłem się w innym świecie.
To znaczy, Nowy Jork jak zwykle lśnił kolorami, ale było w tym coś dziwnego. Większa część miasta, była zawalona. Wszyscy ludzie uciekali w popłochu przed czymś, czego nie zauważyłem wcześniej. Nad wieżowcami unosił się ogromny czarny kształt, a każde miejsce w które spojrzał, nagle przestawał istnieć. Na moich oczach olbrzym zaśmiał ssie straszliwie.
To dopiero początek, Zeusie!  Co zrobisz, gdy odzyskać pełnię mocy?!
Koło mnie zmaterializował się jakiś kształt. Spojrzał na mnie i powiedział.
,, Tego chciałeś, Mirco? Jeśli go nie powstrzymacie... " Słowa kobiety utoneły w głośnym ryku.
Taaak!
Olbrzymia dłoń sięgnęła ku mnie. Zaczęło brakować mi powietrza. Potem była ciemność.
Obudziłem się cały zalany potem. Na początku nie mogłem sobie przypomnieć gdzie jestem, potem cała ta amnezja minęła. Bylem w domku trzynastym i coś podpowiadało mi, że powinienem iść do lasu. Wstałem z łóżka, założyłem buty i wybiegłem z domku. Nie wiem ile biegłem, ale zatrzymałem się obok strumienia i usiadłem na trawie. Było całkiem przyjemnie. Cisza, tylko śpiew ptaków i szum strumienia. Nie mogłem sobie wyobrazić, że on to wszystko zniszczy. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny. Odwróciłem się cicho i schowałem za krzakiem.
-... oni nie mogą się dowiedzieć, Magie. 
- Lili, przecież nic ci nie zrobią.
Popatrzyłem przed siebie. Na wielkim kamieniu siedzi dziewczyna Maxa i jakaś nimfa.
- Ale czy to jest normalne? Widziałaś kogoś kto by coś takiego robił?
-No... nie.
- Widzisz. Nie mogę nikomu powiedzieć.
Otworzyła rękę, a obok niej wybuchły czarne płomienie. Dziewczyna dotknęła ziemi, a ta znikła pod jej dotykiem.
- Obiecaj, - powiedziała - że nigdy, nikomu o tym nie powiesz ! Przysięgnij na Styks!
Nimfa uniosła ręce w geście zrezygnowania.
- Przysięgam na Styks, że dochowam twojej tajemnicy i zadbam o to aby nikt się nie dowiedział.
Lili zadowolona zgasiła płomienie.
- Jesteś cudowną przyjaciółką.
- Wiem.
Obie dziewczyny wybiegły z lasu, a ja patrzyłem się ciągle w to miejsce, gdzie dotknęła jej ręka. Najgorsze było przeczucie, że jej problem ma związek z moim snem. Jeśli pan się o tym dowie... nie. Nie mogłem mu powiedzieć. Ani jemu, ani nikomu innemu. Wstałem z ziemi i ruszyłem na śniadanie.

----------------------------------------------------------------

No i jest ;3 miałam trochę problemu z wymyślenie fabuły, ale jakoś to wyszło xD nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział :( mam nadzieje że się podoba :**

piątek, 24 lipca 2015

Siemcia kochani ;* ja wpadam na chwilkę żeby o coś zapytać ^^ ostatnio naszła mnie taka myśl, żeby stworzyć nowego bloga na blogu xD historia była by całkiem wymyślona a rozdziały bym dodawała na przemian *-* co wy na to? ;3

sobota, 18 lipca 2015

,, Informacja "

Kochani :) chwilowo rozdziały nie będą dodawane, ponieważ jestem na wyjeździe  ;) najbliższy rozdział pojawi się w sobotę. miłych wakacji  :**** papatki ;3

wtorek, 14 lipca 2015

,,Trucizna 2/2"

Bosze :o jak ja nie nawidze jak się coś się psuje :'( baaardzo nie nawidze :/ czemu Valdez nie wymyślił maszyny ,,Napraw życie"? Ja się pytam... no ale, złapałam internet :D coś się naprawiło :) jupi :D znowu perspektywa Maxa ;) nie czytałam ostatnich komentarzy, ale spróbuję to zrobić dzisiaj xD miłego czytania ;***

---------------------------------------------------------

Umarłem. Ta myśl była jak porażenie piorunem. Spróbowałem wyślsilić mózg (chociaż po ostatnim spotkaniu z Lili, dostałem wiadomość, że go nie posiadam) i   przypomnieć sobie, co się stało. Niestety w moim mózgu ziała ogromna, czarna dziura, która pochłaniała moje wspomnienia. Spróbowałem jeszcze raz. Tym razem dostałem nadmiar wspomnień. Uderzyły we mnie, jak fala w piasek. Rozbolała mnie głowa. Otworzyłem oczy i natychmiast tego pożałowałem. Przed moją głową stał odwrócony tyłem, gruby satyr, przez co miałem cudny widok, na jego włochaty zadek (nie polecam). Odwróciłem wzrok i spojrzałem na swoje ciało. Widok przyprawił mnie o mdłości. Byłem pokryty plastrami z paskudną, zieloną mazią, a ramię miałem owinięte brązowym? nie. Czerwonym bandażem. Na bogów... co to jest? Usiłowałem wstać, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Satyr chyba zorientował się, że zacząłem funkcjonować, bo odsunął się od mojej koi. Za nim stał, a raczej siedział Chejron, w swojej ludzkiej formie. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się szeroko, po czym powiedział coś do satyra, a ten wybiegł z pomieszczenia.
- Witaj Max, widzę że się obudziłeś.
- Dzień dobry...
- Raczej dobry wieczór - poprawił mnie.
- Yhy... ile?
- Pięć dni. I tak miałeś szczęście, że przeżyłeś. Zostałeś zraniony mieczem, tak?
Zawstydzony odwróciłem wzrok. Miałem ochotę wymyślić jakąś historyjkę, ale jak okłamać faceta, co ma ponad trzy tysiące lat? Spojrzałem mu w oczy, wziąłem głęboki wdech i zacząłem opowiadać. Centaur przysłuchiwał się wszystkiemu w milczeniu. Skończyłem mówić i czekałem na jakieś kazanie. Na szczęście się nie doczekałem. Chejron po prostu powiedział.
- Jedyne co mnie interesuje, to ten cień potwora i osoba z którą rozmawiał.
- Mirco - palnąłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Chejron zmarszczył brwi.
- Rozumiem, że się nie lubicie, ale nie możesz oskarżać go bez dowodów.
Znowu byłem wściekły, ale po liczyłem do dziesięciu i zapytałem.
- Proszę pana, ten miecz. Czy on mi coś zrobił? - To pytanie go zaskoczyło.
- No, tak jak mówiłem. Ostrze musiało być przesiąknięte mocną trucizną, bo kiedy cię przyprowadzili, zacząłeś robić się szary.
- Przyprowadzili? Centaur westchnął.
- Will i twoja przyjaciółka, Lili.
- Och... Wspomnienie Lili sprawiło, że miałem ochotę się uśmiechnąć. Jednak po ten zrobiło mi się smutno. Czyli Kate woli mistrza czasu. Poczułem zazdrość, po tem jednak wściekłość na uczucie zazdrości.  Chyba musiałem wyglądać strasznie, bo Chejron zacmokał zirytowany. 
- Prześpij się.
- Ale...
Pstryknął palcami i powieki zaczęły mi ciążyć. Myślałem że się wyśpię, niestety moja dusza miała inne plany. A mianowicie, wybrała się na wycieczkę do Chicago. Rozpoznałem miasto, bo przez ponad pięć lat tam mieszkałem w rodzinie zastępczej (długa historia). Przeniosłem się na dach wieżowca z którego miałem idealny widok na miasto. Nagle, za moimi plecami usłyszałem do nośne stukanie. Odwróciłem się i zmarłem. Przed jakimś wysokim typkiem, siedziała ta zjawa, którą widziałem w lesie.
- Mój panie, przynoszą wieści od szpiega.
- Mów.
- Rozsyłają najpierw do Los Angeles,  tak jak przewidziałeś panie. Zeus nie wie co się dzieje, wszędzie rozsyła bogów a obóz półbogów.
- Doskonale, czy w obozie... - Przerwał. - ktoś tu jest!
- Przecież to nie możliwe, ukryliśmy to miejsce!
- Heros - warknął. - Tak ci śpieszno do umierania, młodzieńcze?
Odwrócił się w moim kierunku, a ja zmarłem. Tam gdzie powinna być twarz, był niebieski  wir gwiazd. Chciałem uciekać, ale moje nogi zapadły się w posadzkę. Facet otworzył usta, a z nich wydobył się dziewczęcy głos:
,,Obudź się!"
Otworzyłem oczy i wstałem, przy czym uderzyłem w czyjąś głowę.
- Aua! - Dziewczyna pisnęła. -  Masz metalową głowę, czy co?
Z radością rozpoznałem jej głos. Rozeźlona Lili stała nademną, a jej oczy miotały błyskawice.
- Wybacz, ciemnoto - wytrzeżyłem zęby w szerokim uśmiechu.
- Cicho bądź glonie - odparowała. - Musiałam cie obudzić. Zacząłeś robić się zielony. Czy Posejdon oferuje ci zamianę w glona, kiedy spisz? Bo wiele bym dała, aby to zobaczyć.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Usiadłem na łóżku i popatrzyłem na siebie. Z radością uznałem, że mam na sobie ubranie, jeansy i pomarańczową koszulkę obozowicza. Uśmiechnąłem się do Lili, a ona popatrzyła na mnie i złapała mnie za rękę. Wstałem i razem wybiegliśmy z infirmerii. Ruszyliśmy w kierunku pól truskawek. Jak zwykle byłem pierwszy, więc zatrzymałem się na miejscu i zacząłem dyszeć, czekając na nią. Lili przebiegła i  zaczęła się śmiać, przez co zaraziła mnie głupawką. Położyliśmy się na trawie śmiejąc się jak małe dzieci. Po ten przez chwilę leżeliśmy w ciszy, którą moja przyjaciółka szybko przerwała.
- Wiesz. Fajnie się z tobą bawię. Jesteś taki... taki inny.
- Dzięki.
- Nie, nie w złym sensie. Taki wyjątkowy.
Usiadłem i popatrzyłem się w jej czarne oczy. 
- Wyjątkowy?
- Tak. Wyjątkowy.
Usiadła, a ja złapałem ją za rękę.
- Wiesz, czasem mnie zadziwiasz, ciemnoto.
- Glonie...
Co kolwiek miała zamiar powiedzieć, nie powiedziała. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem. Po czym odsunąłem się trochę. Lili uśmiechnęła się promienie. Wstałem i złapałem ją za rękę.
- Idziemy.
- Dokąd?
- Zobaczysz.
I wyszliśmy trzymając się za ręce.

---------------------------------------------------------

No :D jakoś napisałam ;) jak myślicie, kim jest ten typem ze snu Maxa?  jak tak teraz sprawdzam na szybko, wydaje się dość długi... ;3 a więc dziękuję za uwagę i do zobaczenia w... :)

poniedziałek, 13 lipca 2015

,, Informacja"

Kochani rozdział pojawi się dopiero w sobotę dlatego że nie mam chwilowego dostępu do internetu ^^ jakoś się na pięć minut załapałam :) wybaczcie i miłych wakacji :***
PS nie zabijecie,  prawda?