Hmm ^^ macie rozdzialik kochani *.* wiem ze długo czekaliście, ale nie miałam okazji dodać go wcześniej ;3 nie wiem kiedy dokładnie napisze kolejny :) to zależy od mojej weny :* miłego czytania
------------------------------------------------------------------
*Mirco*
,, Zdrajca! Jesteś inny! Nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem! "
Te słowa krążyły mi po głowie. Powoli zaczynałem mieć dość mojego życia. A co jest w tym najgorsze? Że ten głos miał rację. Byłem zdrajcą, oszustem... mam nawet parę bardzo brzydkich określeń. Myślałem, że pan da sobie spokój. Ale nie!
Musisz przyprowadzić ją do mnie. Bla, bla, bla. Niestety, nie mogłam odmówić. A dlaczego? Bo starł by mnie z powierzchni ziemi. Podsumowując... moje życie to JEDNO, WIELKIE, CUCHNĄCE BAGNO! Jedyne co jest w nim dobre, to Kate. Teraz oficjalnie jesteśmy parą i oczywiście cały obóz wie. Bo Kate powiedziała Alyssie, Alyssa powiedziała Marie, a Marie... sami rozumiecie. Dzisiaj Kate była trochę nachmurzona, bo pokłóciła się z Maxem. Nie powiedziała mi o co, ale chyba musiał ją naprawdę wkurzyć, bo gdy tylko gdzieś ruszyła, cała trawa i drzewa robiły się czarne. Pomyślałem, że dam jej spokój. Teraz pewnie rozmawia ze swoimi koleżankami. Poczułem się trochę zazdrosny. Tak, wiem... zazdrosny o co? Tak właściwie to sam nie wiem. Od momentu bitwy z Maxem, byłem jakiś taki dziwny. Co prawda dalej się śmiałem z wszystkiego, ale nic nie dawało mi już takiej satysfakcji. (Otrzywiscie, nikt nie wie, że to byłem ja i lepiej żeby tak pozostało).
Do śniadania miałem jeszcze więcej niż pół godziny, więc postanowiłem że się trochę prześpię. Ruszyłem do trzynastki (Krosnos nie miał własnego domku, więc mieszkałem u Hadesa). Otworzyłem drzwi i zamarłem. Po pierwsze nie byłem sam, a po drugie, był to ten chory chłopak, Nico di Angelo. Siedział na łóżku i uśmiechał się słabo. Założę się o trzy palce, że jeszcze wczoraj leżał chory gdzieś w Infirmerii.
- Cześć - powiedział.- Ty jesteś Mirco, tak?
- No cześć. Tak to ja - odpowiedziałem. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Chejron nie mówił że mieszkasz u mnie.
- Hmpf. - Niestety, nie było mnie stać na coś mądrzejszego. - Wybacz, ale jestem trochę zmęczony, więc pójdę spać. Dobranoc. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, ale ja już znikłem w swojej koi. Nie wiem czemu powiedziałem ,, Dobranoc ", może moje głupie poczucie humoru dalej tkwi we mnie?Mimowolnie spojrzałem na kalendarz. Był 25 Lipca więc do wykonania zadania zostało mi sześć dni, razem z tym. Starałem się o tym nie myśleć, ale im dłużej przebywałem w towarzystwie mojej dziewczyny, tym bardziej nie mogłem się zmusić aby ją skrzywdzić. Moje ślepia powoli opadły na dół. Kiedy zamknąłem je całkowicie, znalazłem się w innym świecie.
To znaczy, Nowy Jork jak zwykle lśnił kolorami, ale było w tym coś dziwnego. Większa część miasta, była zawalona. Wszyscy ludzie uciekali w popłochu przed czymś, czego nie zauważyłem wcześniej. Nad wieżowcami unosił się ogromny czarny kształt, a każde miejsce w które spojrzał, nagle przestawał istnieć. Na moich oczach olbrzym zaśmiał ssie straszliwie.
To dopiero początek, Zeusie! Co zrobisz, gdy odzyskać pełnię mocy?!
Koło mnie zmaterializował się jakiś kształt. Spojrzał na mnie i powiedział.
,, Tego chciałeś, Mirco? Jeśli go nie powstrzymacie... " Słowa kobiety utoneły w głośnym ryku.
Taaak!
Olbrzymia dłoń sięgnęła ku mnie. Zaczęło brakować mi powietrza. Potem była ciemność.
Obudziłem się cały zalany potem. Na początku nie mogłem sobie przypomnieć gdzie jestem, potem cała ta amnezja minęła. Bylem w domku trzynastym i coś podpowiadało mi, że powinienem iść do lasu. Wstałem z łóżka, założyłem buty i wybiegłem z domku. Nie wiem ile biegłem, ale zatrzymałem się obok strumienia i usiadłem na trawie. Było całkiem przyjemnie. Cisza, tylko śpiew ptaków i szum strumienia. Nie mogłem sobie wyobrazić, że on to wszystko zniszczy. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny. Odwróciłem się cicho i schowałem za krzakiem.
-... oni nie mogą się dowiedzieć, Magie.
- Lili, przecież nic ci nie zrobią.
Popatrzyłem przed siebie. Na wielkim kamieniu siedzi dziewczyna Maxa i jakaś nimfa.
- Ale czy to jest normalne? Widziałaś kogoś kto by coś takiego robił?
-No... nie.
- Widzisz. Nie mogę nikomu powiedzieć.
Otworzyła rękę, a obok niej wybuchły czarne płomienie. Dziewczyna dotknęła ziemi, a ta znikła pod jej dotykiem.
- Obiecaj, - powiedziała - że nigdy, nikomu o tym nie powiesz ! Przysięgnij na Styks!
Nimfa uniosła ręce w geście zrezygnowania.
- Przysięgam na Styks, że dochowam twojej tajemnicy i zadbam o to aby nikt się nie dowiedział.
Lili zadowolona zgasiła płomienie.
- Jesteś cudowną przyjaciółką.
- Wiem.
Obie dziewczyny wybiegły z lasu, a ja patrzyłem się ciągle w to miejsce, gdzie dotknęła jej ręka. Najgorsze było przeczucie, że jej problem ma związek z moim snem. Jeśli pan się o tym dowie... nie. Nie mogłem mu powiedzieć. Ani jemu, ani nikomu innemu. Wstałem z ziemi i ruszyłem na śniadanie.
----------------------------------------------------------------
No i jest ;3 miałam trochę problemu z wymyślenie fabuły, ale jakoś to wyszło xD nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział :( mam nadzieje że się podoba :**
fajny rozdział i widzę że zmieniłaś szablon :)
OdpowiedzUsuńHah *.* tag :) tamten mi się nie podobał xD
UsuńFajnie, fajnie :3
OdpowiedzUsuńJedynie co mnie gryzie w oczy to te spacje po i przed cudzysłowem. Powinno być „Nanana". Ale tak, to jest okey :3
W niektórych miejscach nie postawiłaś przecinka, ale widzę, że starasz się to robić. Widać poprawę od na przykład pierwszego rozdziału. Dobra robota!
Szablon jest okey, ale nie wygląda, jakby był choć odrobinę związany z Percy'm Jacksonem. Akurat znam świetną szabloniarnie...
Fabuła się fajnie rozwija. Naprawdę. Fajne pomysły, fajne przedstawienie :3
Czekam na kolejne rozdziały, życzę weny i pomysłu! Paa <3