sobota, 11 lipca 2015

,, Trucizna 1/2"

No siemcia herosi ;3 ojojoj przepraszam za takie opóźnienie, ale długo nie miałam neta :) na szczęście z tego co wiem nie macie zamiaru mnie zabić... uff :***  widziałam jakie były protesty przeciwko Mirco & Kate :) ale tak jak mówiłam, wszystko może się zmienić ;) tym razem pisze jako... Max. a więc miłego czytania życzę ;3

--------------------------------------------------

Wściekłość. Uczucie jakie mnie teraz wypełniało, nie można było inaczej nazwać. Gorzej... nie wiedziałem no co, lub na kogo jestem wściekły. Może na cały świat? Chejron kazał mi zostać w wielkim domu, tak jakby to, że trzech półbogów wróciło ledwie żywych, było moją winą. Will siedział cały czas na krześle i patrzył się w ogień, a ja chodziłem od ściany do ściany rzucając mu wściekłe spojrzenia... kolejny powód dla czego nie mam ochoty żyć jest jeszcze gorszy. A mianowicie Kate i Mirco. Kiedy zobaczyłem ich razem na werandzie, miałem ochotę posłać drania do Tartaru. Może Kate uznała że nie są razem, więc dlaczego robią do siebie maślane oczy? Ja się pytam dlaczego?! Nie chodzi o to że jestem zazdrosny. Po prostu ten cały synalek pana czasu mnie denerwuje. Bardzo mnie denerwuje. Moje cudne rozmyślania przerwał donośny trzask. Dokładniej mówiąc, Dionizos uznał że nie warto otwierać drzwi, mając do nich dwa kroki. Pan D znalazł się na środku pokoju i patrzył na nas wzrokiem prawdopodobnie, mającym na celu zamienić kogoś w kamień, po czym powiedział:
,,Możecie odejść" tak jakby to naszym pomysłem było sprowadzenie wszelkiego zła jakie może istnieć. Kiedy wyszliśmy, zapytałem Willa, o coś co długo trzymałem w sobie.
- Will, co myślisz o tym całym Mirco?
Chłopak popatrzył na mnie nieobecnym wzrokiem, po czym ostrożnie powiedział.
- Hm. No nie wydaje się groźny, ale trochę mnie martwi jego wpływ na Ka... niektórych obozowiczów.
Mógłbym się założyć, że miał zamiar powiedzieć Kate.
- Myślisz że jest no taki... wiesz.
- No może troszeczkę. A co?
- Nic, nic - zapewniłem. - Dobra ja idę, bo mam sprawę do załatwienia. Pomachał mi i ruszył przed siebie. Miałem właśnie  biec do domku Posejdona, gdy coś zwróciło moją uwagę. Jakiś ciemny kształt ostrożnie szedł w kierunku lasu. Obejrzałem się za siebie, mając przeczucie że nie wrócę szybko i pobiegłem za tą dziwną postacią. Ten ktoś lub coś, zatrzymał się nad strumieniem. Podszedłem bliżej i schowałem się za drzewem. Niespodziewanie przed kształtem pojawił się cień. Nie jakiś tam zwykły cień, ale cień obrzydliwego, szkaradnego potwora.
- ... mówić ci że pan się nie pokoi. Kiedy wreszcie zrobisz coś pożytecznego?
- Potrzebuje...
- Czasu?! Czasu?! Miałeś tyle okazji! Czasem się zastanawiam czy jesteś podobny do swojego ojca.
- Mój ojciec miał czas.
- Idź i zrób co powinieneś i lepiej załatw tego chłopaka co stoi za drzewem!
Po tych słowach zjawa rozpłyneła się chłopak odwrócił się w moim kierunku. Niestety nie widziałem jego twarzy. Mógł bym się jednak założyć że się uśmiechał.
Nagle z nikąd w jego dłoni pojawił się czarny miecz.
,,Ładnie to tak podsłuchiwać?" 
Miałem odpowiedzieć coś błyskotliwego,  ale nie zdążyłem. Facet zamachnął się mieczem w moją stronę. Dotknąłem kamienia na pierścieniu i w mojej ręce wyrósł spirzowy miecz. Na tyle szybko, że nie została ze mnie mielonka. Spróbowałem uderzyć w rękojeść, ale odparował cios, przy czym popchnął mnie z taką siłą, że wylądowałem w strumieniu. Chłopak zbliżał się powoli, machając leniwie mieczem. Wstałem na nogi i uniosłem obie ręce. Jak na moje zawołanie woda ze strumienia uniosła się i wytworzyła wielki lej. Mój przeciwnik cofnął się do tyłu. Uderzyłem w niego wodą, mając nadzieję że trochę go osłabie. Niestety... Kiedy woda opadła podszedłem do niego i zbliżyłem rękę do kaptura. Poczułem bul w lewym ramieniu.
- Auuu! Krzyknąłem bo chłopak uderzył mnie mieczem w ramię rozcinając je paskudnie.
- Będziesz umierał powoli - obiecał i rozpłynął się w powietrzu. Zmroczony bulem, ruszyłem do domków. Czułem że powoli opuszczają mnie siły. Jakaś dziewczyna nachyliła się nademną i zaczęła wołać o pomoc. Poczerniało mi w oczach.

---------------------------------------------------
Wow! Udało mi się złapać internet :D macie rozdział pisany na szybko wiec za błędy przepraszam :( przez najbliższe dwa tygodnie nie mam neta wiec będę próbowała dodawać rozdziały kiedy tylko go znajdę :) to do zobaczenia ... :***

2 komentarze:

  1. Wróciłam!
    Wyłapałam kilka błędów, więc ci je przedstawię:
    ,,Mój przeciwnik cofnął się do tyłu", zdanie bezsensu. Można się cofać do przodu? Mówi się, ,,Mój przeciwnik cofnął się". To samo tyczy się (na przyszłość) ,,Spada w dół" ;)
    Kiedy masz dialog, nie dajesz drugiego myślnika na jego końcu.
    ,,- Nic, nic - zapewniłem. - Dobra ja idę, bo mam sprawę do załatwienia. Pomachał mi i ruszył przed siebie."
    Po słowie ,,załatwienia" powinien wystąpić myślnik. Ja, jako czytelnik nie wiem, czy on mówi ,,pomachał mi" czy też tak się stało. W poprzednich rozdziałach wyłapałam dokładnie taki sam błąd, niezliczoną ilość razy.
    * ból
    * bólem
    * nade mną
    Przecinki dajesz za rzadko, ale kiedy już je stawiasz, robisz to dobrze ;)

    Dobra, może coś pozytywnego teraz xD
    Tak jak powtarzam: Akcja się rozwija
    Fabuła idzie do przodu, jest jeden ,,niby" związek (shipuję Mirco z Kate <3) i pojawiło się kilka postaci
    Ehh... kończę :3
    Pozdrawiam, wiem, że teraz nie masz neta xD
    Dziękuję, za podziękowanie w podziękowaniach (Incepcja!) :3
    Baaj :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No heej :) Jak dla mnie najlepszy rozdział :^
    Tym złym jest Mirco nie ? (ale ty i tak mi nie powiesz czy dobrze myślę :'( )
    Pozdrawiam i życzę weny :***
    PS:Jak zabijesz mi Max'a to nie ręczę za siebie ...

    OdpowiedzUsuń