czwartek, 25 czerwca 2015

,, Poznaje dyrektora obozu "

Kolejny rozdział z dedykacją dla... komu bo go tu zadedykować... sama nwm :) a więc z dedykacją dla wszystkich ^^

Czy uciekłam? Sama nie mogę tego stwierdzić. Wiem tyle, że jestem w północnej części lasów otaczających wybrzeże Long Island i siedzę na gałęzi jakiegoś drzewa. Chciało mu się płakać. Z tego co wiem, jeśli heros przekroczy granice obozu to zostaje smakowitym obiadkiem. Zaczęłam powoli zazdrościć śmiertelnikom. Im nic nie groziło. Mogli sobie pracować, bawić się i wyjeżdżać a żaden potwór ich nie skrzywdzi. Tęskniłam za Max'em tylko on mnie rozumiał. Ale dalej nie rozumiałam dlaczego Mirco go tak nie nawidzi. Chyba obaj coś przedemną ukrywali...
Dotknęłam ręką suchej gałęzi. Najpierw wyrosły liście o potem pączki. Całkiem przydatna ta moja moc. Zasłoniłam się liśćmi. Gdyby Mirco mnie wtedy zabił to nie musiałabym teraz uciekać. Pomyślałam że złością. Moje ,, cudne myśli " przerwało wołanie.
KATE! KATE GDZIE JESTEŚ! Był to głos Maxa. Już miałam do niego zejść gdy zobaczyłam że nie jest sam. Był z nim Mirco. Zaczęli się kłócić.
- ...tylko i wyłącznie twoja wina!
- Interesująca historia. - Odpyskował Mirco.
- Zamknij się i wołaj.
- Czekaj.- Mirco zatrzymał sie kolo mojego drzewa. - Ktoś jest na tym drzewie.
- Skąd to wiesz?
- Moim ojcem jest Kronos.  Wyczuwam gdy coś lub ktoś jest w pobliżu.
Zbliżył się do drzewa. Skupiłam całą swoją uwagę na gałęzi drzewa. Gałąź poruszyła się i chlastneła Mirca w twarz. Odsunął się zaskoczony a ja zaskoczyłam z drzewa.
- Idiota. - Powiedziałam. Marco patrzył na mnie z nieukrytą nienawiścią.
- To ze jesteś córeczką Gai to nie znaczy że... - Popatrzył się w niebo przerażony tak jakby coś miało go zaraz zabić - Cofam wszystko co powiedziałem.
- Córką Gai? A skąd ty niby wiesz kto jest moją matką,  co? - Nie wytrzymałam. Myślałam że zaraz naślę na niego armię uzbrojonych stokrotek.
- Słuchaj ja nie powinienem ci tego mówić. To nie było zgodne z pla... po prostu wiem. Coś jeszcze?
- Ale skąd wiesz?
- Nie zdziwiło cie to że ziemia zawsze była ci posłuszna? - Zapytał - Albo to że potrafisz wytwarzać nowe rośliny, kamienie i wogóle? Twoją matką jest Gaja. Bogini Ziemia. Nie powinnaś żyć. Jednak jesteś jedynym ostatnim dzieckiem Gai które jest herosem. Masz wielką moc która może zniszczyć ciebie ale i wszystko w okół. Gaja trzymała cie w ukryciu przez trzynaście lat. Dopiero po wojnie ujawniła gdzie jesteś.
- A kto jest twoim ojcem?
- Ja jestem synem Kronosa, pana czasu. Potrafię sprawić że człowiek zatrzymuje się w czasie lub nie odczuwa że minęły godziny kiedy to on myśli że sekundy.
Gaja? Matka ziemia? Matka bogów. A ja jestem jej dzieckiem. Max patrzył się na nas tak, jakbyśmy byli jakimiś kosmitami.  Chciało mi się płakać. Nie wiedziałam co robić. Po prostu życie nagle straciło cały sens. Max podszedł do mnie i przytulił mnie.
,, Musimy iść " powiedział i złapał moją rękę. Nie protestowałam. Szłam za nimi cicho ze spuszczoną głową.
Chejron wiedział, Mirco też. Ale ja musiałam się dowiedzieć właśnie w ten sposób. W głowie zabrzmiały mi słowa matki.
Nie długo sama się dowiesz ale ostrzegam cie Kate, to nie będzie łatwe.
Łatwe... całe moje życie posypało się na kawałki wiec co w nim było łatwego?
Nic.
Piętnaście metrów dalej zobaczyłam pola truskawek. Poszliśmy do wielkiego domu. Na bujanym fotelu siedział jakiś gruby facet. Trzymał w ręku puszkę z dietetyczną colą. Miał na sobie dres w cętki i sportowe buty. Koło niego na inwalidzkim wózku, siedział Chejron. Facet w dresie wstał.
- No no no. - Powiedział - Kami Sallen córeczka Gai. Widzę że musimy poważnie porozmawiać...
- Kate Laren, proszę pana.
- Bez różnicy... No więc skoro już wiesz kim jesteś, to gdzie by tu cie ulokować?
Jeśli mam być szczery, to nie nawidzę nowych herosów.
- Z całym szacunkiem proszę pana, ale właśnie poplamił pan sobie dres. - Uznałam.
- Coś czuje ze się nie polubimy, Sallen.
- Laren. - Warknęłam. Chejron posłał mi ostrzegawcze spojrzenie i powiedział.
- Kate, to jest Dionizos nasz szanowny dyrektor obozu. Dionizosie myślę że na razie ulokujemy ją u Posejdona a jak Nico wróci to u Hadesa.
Popatrzyłam się na nich tępym wzrokiem.
- No co się tak patrzysz? - dyrektor obozu popatrzył na mnie. - Idź po swoje rzeczy i do domku trzeciego. I lepiej się przebierz.
Popatrzyłam na swoje ubranie. Bluzkę miałam w strzępach, spodnie całe w żywicy a miecz był brudny. Wyszłam z wielkiego domu i poszłam do jedenastki. Otworzyłam swoją walizkę i wyjęłam z niej czystą, dresową bluzę i czarne spodnie. Poszłam do toalety się przebrać. Kiedy doprowadziłam swój wygląd do porządku, spakowałam się i poszłam w kierunku niebieskiego domku. Wcale nie był zrobiony z marmuru tak jak myślałam ale z niebieskiego, morskiego kamienia.  Weszłam do środka. Byli w nim sześć łóżek. Dwa były zajęte. Na jednym siedział Max a na drugim były rzeczy jakiegoś chłopaka (pewnie Percy'ego Jacksona). Usiadłam koło Maxa. Uśmiechnął się do mnie.
,, Witam w moich skromnych progach " powiedział.
Położyłam się obok niego. Przytulił mnie. Zamknęłam oczy i odpłynełam.

5 komentarzy:

  1. Naprawdę interesujący rozdział :)! Czekam na kontynuacje.
    Jak na początku polubiłam Mirco bo był podobny do Nico to teraz szczerze mogę powiedzieć że go nie lubię :<!
    Nadal czekam na Leona :D.

    Pozdrawiam i życzę weny <3!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och dziękuję ^^ jeszcze polubisz Mirca *-* zobaczysz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no...
    Błędów trochę jest, ale mam ważniejszą poprawkę. Często piszesz zdania tak.samo. Na przykład: ,,Weszłam do środka. Byli w nim sześć łóżek. Dwa były zajęte." <-- Ewentualnie coś mniejszego się zmieni, lecz to i tak, jak się to czyta, brzmi nudnie i monotonnie. Staraj się dawać więcej spójników, bardziej i budować zdania i powinno być lepiej :3

    Lubię Mirco. Tak szczerze, to jest ciekawą postacią i chociaż z początku go nie lubiłam, teraz jest super :3
    Max też jest boski ^^ I Kate też, choć nie rób z niej takiej beksy co płaczę ze wszystkiego, chyba, że ma taka być xD
    Ogólnie rozdział mnie się spodobał, przesyłam wenę i pozdrowienia :3
    Zapraszam na bloga nie o Percy'm Jacksonie, bo tak...

    http://ucieczkamajedynanadzieja.blogspot.com/

    Papaa :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem że błędy są bo w KFC pisałam xD :) ale dziękuję :* fajny ten twój blog ^^

    OdpowiedzUsuń