niedziela, 21 czerwca 2015

,, Wróg czy przyjaciel? "

Och... Pathis nasłała na mnie armię Kronosa i mnie pobili ;( jak ja teraz coś napiszę? No ale masz i się ciesz :* następny rozdział będzie w środę :)

Odwróciłam się szybko. Za mną stał wysoki chłopak o czarnych włosach i oczach. Ubrany był na czarno a w dłoni trzymał miecz. Uśmiechał się szyderczo. Usłyszałam ostry szept
Idealnie... zabij! Teraz!
Chłopak odpowiedział coś po starogrecku z czego zrozumiałam tylko jedno słowo, czas. Czas na co? pomyślałam. Chłopak popatrzył się na mnie i podał mi rękę. Spojrzałam na niego nieufnie. Odtrąciłam jego rękę i wstałam z ziemi. Uśmiechał się do mnie.
- Jestem Mirco. Mirco di Casso - Powiedział.
- Kate. - Przedstawiłam się.
- Czemu nie jesteś w obozie? Niebezpiecznie jest tu chodzić po nocy. Nie boisz się że ktoś cię zaatakuje?
- Pomyślmy... np taki idiota który słucha jakiś szeptów które każą mnie zabić?
- Szeptów? Mirco na chwile zamilkł. Chyba o czymś rozmyślał. - Tak czy siak, nie powinnaś chodzić po lesie sama. Idziemy do obozu.
Nawet nie zdążyłam zaprotestować. Złapał mnie za rękę i pociągnął jak jakaś lalkę. Miałam coś powiedzieć ale ten chyba czytał w moich myślach.
,, Błagam nie odzywaj się " zamknęłam usta. Co to za koleś? Najpierw ktoś lub coś każe mu mnie zabić a teraz odprowadza mnie do obozu. Zaciągnął mnie aż pod jedenastkę. Kiedy mnie puścił odwrócił się i popatrzył mi w oczy.
- Uważaj na siebie - powiedział - Nie zawsze będziesz miała ludzi, którzy cię ochronią. Po tych słowach odszedł. Weszłam do domku, nakręciło mi się w głowie. Świat odwrócił się do góry nogami i stał się żółty. Doczągałam się do mojego łóżka. Położyłam się na nim i zgiełam się w pół. Coś zaczęło mi skręcać wnętrzności. Usłyszałam jakieś głosy. Zemdlałam...
Nic mię się nie śniło. Jeśli mam być szczera to nawet mnie to ucieszyło. Choć jedna noc (albo dzień, sama niewiem) była bez koszmarów.
Powoli zaczęłam się budzić. Znowu byłam w sali szpitalnej. Koło mnie stał Mirco. Uśmiechał się tym razem nie szyderczo ale jakoś inaczej. Tak cieplej. Zdziwiło mnie to.
- Ostrzegałem cię. - Powiedział.
- O co co chodzi? Najpierw chcesz mnie zabić a teraz odwiedzasz mnie w szpitalu.
- Gdyby nie ja, już byś nie żyła.
- Denerwujesz mnie. A teraz wybacz ale chcę mi się spać.
Wkurzona odwróciłam się do niego plecami. Mirco mamrotał coś pod nosem a potem wyszedł. Usłyszałam przytłumione kroki, kierujące się do drzwi. Zamknęłam oczy i zasnęłam...

Ciąg dalszy nastąpi :)

5 komentarzy:

  1. Ile razy mam ci tłumaczyć, że się piszę NICO, a nie MIRCO?
    Ehh... wybaczam xD Następny rozdział też ma być jutro, inaczej poślę na ciebie Gaje, matkę głównej bohaterki XD
    Ogólnie jest fajnie, on znów zemdlała...
    Nie wiadomo czy Max żyje... No i fajnie.
    I jest tajemniczo :3 I like it!
    Dobra, kończę komenta, życząc ci weny i przesyłając pozdrowienia :3 :3 :3
    Baaaj :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie jej st Nico tylko Mirco :D takie imię :) rozdziału nie będzie jutro bo mózg mi się lansuje *-*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś?! Koniec w takim momencie?!
    Ale to dobrze że utrzymujesz czytelnika w napięciu ;) xD. No to czekam do środy (A może jednak uda Ci się dodać we wtorek :> ?)
    Mam nadzieję że niedługo pojawi się Leo :D.

    Oczywiście życzę weny na kolejne cudowne rozdziały i pozdrawiam ♥!


    *Musiałam usunąć wcześniejszy komentarz bo nie napisałam ważnej sprawy ;/!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie :D ale nie, nie będzie jutro rozdziału. Musze nic czas do namysłu :) i dziękuję bardzo :*

      Usuń